Rok Caritas

Lublin: Dobro, które rośnie z uczniem

Caritas Archidiecezji Lubelskiej

img_5510Jak pomóc uczniom, wydobyć z siebie dobro, co zrobić, żeby włączanie się w akcje charytatywne dawało radość oraz dlaczego warto angażować w nie także rodziców?  – to tylko kilka z wielu doświadczeń, którymi dzielili się w Firleju opiekunowie Szkolnych Kół Caritas.

Na spotkanie, które odbyło się 19 i 20 listopada w Domu Zawierzenia Caritas, przyjechali opiekunowie m. in. z Chełma, Stróży, Biskupic, Puław i Czemiernik. Rozpoczęło się prezentacją działań, które Caritas Archidiecezji Lubelskiej planuje na najbliższe miesiące. Przedstawił je dyrektor organizacji, ks. Wiesław Kosicki. Potem każdy z opiekunów opowiedział o swoim kole. Tym, co łączy je wszystkie jest włączanie się w akcje „dorosłej” Caritas, czyli np. rozprowadzenie świec Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom czy Chlebków Dobroci, ale każde SKC ma inną specyfikę i swoje ulubione formy działania .

Wartość dziecięcej złotówki

– W naszym kole trzymamy się zasady, że pomagamy potrzebującym dzieciom. Myślę, że uczniom najłatwiej jest wczuć się w potrzeby rówieśników i widzę, że robią to chętnie. W moim kole to sami uczniowie inicjują akcje pomocowe. Pewnego dnia, po obejrzeniu w telewizji programu poświęconego Afryce poprosili mnie o pomoc w przygotowaniu kiermaszu na rzecz głodujących dzieci – udał się świetnie. Innym razem chcieli pomóc swoim rówieśnikom, chorującym przewlekle. Tym razem znowu przygotowaliśmy kiermasz, a dochód przeznaczyliśmy na Hospicjum im. Małego Księcia – opowiada Hanna Koksa, opiekunka koła przy Szkole Podstawowej nr 4 w Puławach.

– Hitem okazała się akcja walentynkowa, podczas której na kartkach, które już tradycyjnie rozprowadzamy w lutym, umieszczamy cytaty o miłości, np. z tekstów Jana Pawła II – dodaje. – Motto Szkolnego Koła Caritas przy Szkole Podstawowej w Stróży to  „Niesienie pomocy jest potrzebą naszych serc” – mówi jego opiekunka, Agnieszka Adamczyk.  Jak podkreśla, wiele zależy od tego, czy w pomoc włączają się rodzice. – Ostatnio mamy upiekły 16 ciast, które sprzedaliśmy w naszej szkole i w gimnazjum. Dzięki pieniądzom, które w ten sposób zdobyliśmy, możemy przygotować najuboższym dzieciom paczki świąteczne. Jakąś kwotę przeznaczymy też pewnie na wsparcie misji – wymienia A. Adamczyk.

 SKC dla każdego

Największym bogactwem SKC są talenty ich członków: każdy może odnaleźć się w takim działaniu  na rzecz innych, w którym czuje się najlepiej. Jedni świetnie organizują zbieranie, a potem rozdawanie darów, inni  potrafią z sukcesem przeprowadzić kiermasz, a inni mają niezwykłe zdolności manualne, dzięki czemu  potrafią przygotowywać różnego rodzaju przedmioty, które potem można sprzedać. – Część młodzieży z mojego Koła odwiedza podopiecznych Domu Dziecka. Pomagają im w odrabianiu lekcji, odprowadzają do szkoły, organizują zabawy sylwestrowe, a z najmłodszymi po prostu się bawią i czytają im książki – mówi  Alicja Sienicka z Zespołu Szkół nr 6 w Chełmie.

Działanie to nie wszystko

Chociaż Szkolne Koła Caritas kojarzą się głównie z akcjami dobroczynnymi, to mają jeszcze inny, i to nie mniej ważny cel – formację. SKC rozbudzają chrześcijańską wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka i wychowują w duchu sprawiedliwości społecznej. To co dzisiaj uda się ukształtować w członkach Kół,  będzie procentować przez całe ich dorosłe życie. – Każdy rok pracy staramy się zaczynać wyjazdem integracyjnym, żeby uczniowie zbudowali wspólnotę. Zauważyłam, że w SKC tworzą się głębokie przyjaźnie, które wychodzą poza koło – tłumaczy Alicja Sienicka i dodaje: – To wielka radość, kiedy udaje nam się zaangażować do SKC osoby nieśmiałe, wycofane, które czasem nawet mają problemy w nauce. Podczas spotkań koła, kiedy nawiązuje się grupa widać, że czują się dobrze, bezpiecznie, że udaje się wyciągać je z tych dołków, w których do tej pory tkwili – dodaje z uśmiechem.

Coś z niczego

Wokół Caritas Archidiecezji Lubelskiej  skupia się około 70 SKC, a w nich kilkaset uczniów, dlatego wszystkich działań, jakie podejmują nie sposób wymienić. O tym, że jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia, wiele razy przekonała się Wiesława Rzedzicka, opiekunka koła przy ZPO w Biskupicach, które niedawno hucznie świętowało dziesiątą  rocznicę powstania. Zarówno opiekunce, jak i jej podopiecznym pomysłów nigdy nie brakuje. – Przez kilka lat rozprowadzaliśmy stroiki Bożonarodzeniowe z logo Caritas. Były zrobione głównie z tego, co daje natura, a więc z:  szyszek, porostów leśnych, gałązek, kory brzozy, orzechów laskowych i włoskich, liści klonu (robimy z nich róże) itd. Ludzie chętnie kupują takie stroiki, bo są niepowtarzalne i dotrwają do następnego roku. Nas zrobienie ich prawie nic nie kosztuje, a kołu przynosi pieniądze – zwraca uwagę. – Rodzice uczniów przynoszą mi do wykorzystania wszystko co się da. Niedawno dostałam od pewnej mamy białą gąbkę, która służyła w sklepie do przykrywania owoców. Zrobię z niej anioły – planuje.

Dla duszy i dla umysłu

Podczas zjazdu w Firleju z opiekunami SKC spotkał się bp Józef Wróbel, który sprawował dla nich Mszę św. i wygłosił Słowo Boże. Przypomniał w nim m. in., że pełnia radości jest możliwa tylko we wspólnocie. Po Eucharystii odbyło się spotkanie, podczas którego każdy mógł zadać mu pytanie.

Oprócz wymiany doświadczeń i wspólnej modlitwy spotkanie zorganizowane przez Caritas Archidiecezji Lubelskiej, dla opiekunów SKC było także okazją do wzbogacenia wiedzy.  Specjalną konferencję szkoleniową przygotował dla nich ks. dr Piotr Goliszek, wizytator katechetyczny Archidiecezji Lubelskiej. – Chciałem pokazać im ważną rolę nauczycieli, których zadaniem jest nie tylko przekazywanie wiedzy i informacji, ale też tworzenie systemu wychowawczego. Opieka nad SKC jest dobrodziejstwem obustronnym: i dla uczniów i dla samych nauczycieli. Dla tych drugich dlatego, że uczy przebywania i pomagania we wspólnocie, a dla uczniów dlatego, że Koło nie jest tylko grupą, zajmującą się działaniami pomocowymi, ale i miejscem wychowania. Muszą się w niej asymilować, organizować, uczyć się ofiarności i umiejętności dzielenia. SKC to też alternatywa dla innych grup, a młodzież lubi do należeć do grupy w swoim środowisku rówieśniczym  – wyjaśnia ks. P. Goliszek. Zapytany, skąd jego zdaniem w dzieciach tyle dobra i bezinteresowności, odpowiada: – Dzieci i młodzież mają tendencję do działania na rzecz innych dlatego, że wiele osób opiekuje się nimi, a oni chcą naśladować  starszych. To przejaw wchodzenia w dorosłość.   Joanna Mazurek