Kielce: są wolne miejsca w schroniskach dla bezdomnych
Piątek, 20 Grudnia 2002 19:16
Są jeszcze wolne miejsca w kieleckich schroniskach dla bezdomnych. Może w nich znaleźć nocleg kilkudziesięciu mężczyzn i kilka kobiet.Kielce, 11.12.2002
Są jeszcze wolne miejsca w kieleckich schroniskach dla bezdomnych. Może w nich znaleźć nocleg kilkudziesięciu mężczyzn i kilka kobiet.
Największe możliwości są w przytulisku im. Jana Pawła II prowadzonym przez Fundację Gospodarczą św. br Alberta przy ul. Siennej. W noclegowni czynnej w godz. 18 - 7 sypia stale 30 - 50 bezdomnych, ale kierownik Marian Wyrozumski zapewnił KAI, że jest gotów przyjąć nawet 150 mężczyzn. Korzystający z noclegowni otrzymują dwa posiłki dziennie i nie muszą rano opuszczać budynku. Mogą spędzić czas w świetlicy, gdzie jest kominek, telewizor i czasopisma, mogą też wziąć prysznic, uprać odzież. - Zamarzlibyśmy na śmietniku, albo zginęli w kanałach, gdyby dobrzy ludzie nie otworzyli tego domu, mówili KAI siedzący w świetlicy. Działająca w domu kuchnia charytatywna wydaje również 520 gorących posiłków dziennie, często z deserem, ubogim mieszkańcom Kielc.
Schronisko Towarzystwa Pomocy im. św. br. Alberta dla mężczyzn przy ul. Żeromskiego jest w zasadzie zapełnione. Większość z 39 podopiecznych zamieszkuje tam od 15 października co roku. Wszyscy oprócz noclegu mają całodzienne wyżywienie, a do dyspozycji prysznice i pralnię. Dzisiaj strażnicy miejscy przywieźli następnego bezdomnego znalezionego w altance śmietnikowej w podkieleckiej Wiśniówce.
Schronisko Caritas dla kobiet przy ul. Urzędniczej może pomieścić 15 osób. Przebywa tam obecnie 5 matek z 4 dzieci, które doznały przemocy w rodzinie.
- Brat Albert nie pozwala, żeby nie podać ręki potrzebującemu, powiedział KAI ks. Jan Mikos, złożyciel schroniska dla bezdomnych rolników w Skoszynie (diec. sandomierska). Dom z 25 miejscami znajduje się w Górach Świętokrzyskich, pod samym Pasmem Jeleniowskim. Niemal wszyscy podopieczni mieszkają na stałe. Jak mówił KAI ks. Mikos, schronisko jest biedne, otrzymuje z Towarzystwa Pomocy im. św. br. Alberta tylko 500 tys. zł dotacji. - Nie stać nas na zakup piętrowych łóżek, na środki do odwszania. Bardzo żal mi tych, którzy przejdą taki kawał drogi na piechotę i okazuje się, że nie ma ich gdzie położyć. Jednak nikt nie odchodzi stąd głodny i z pustymi rękami, zapewniał.